Moja firma wynajmowała biura w niezbyt bezpiecznej okolicy. Często dochodziło tu do różnorakich zamieszek chuligańskich. Zdarzały się też włamania do budynków. Teoretycznie w naszym biurowcu była ochrona, ale wiadomo przecież że oni nie obronią się przed atakiem chuliganów. Był też alarm, ale zanim policja czy firma ochroniarska dojechałaby na miejsce zdarzenia, włamywacze wyniosą pół budynku. W naszej firmie nie było wiele cennego sprzętu, zaledwie kilka komputerów, ale były za to ważne dokumenty. Głównie dotyczyły one naszych klientów, którym zapewnialiśmy i gwarantowaliśmy dyskrecję. Były też ważne dokumenty dotyczącej naszej firmy. Aby je właściwie zabezpieczyć zwróciliśmy się więc do firmy oferującej kasy pancerne. Ponieważ tych dokumentów było sporo, szef postanowił kupić dwie takie kasy. Obie były zabezpieczone w skomplikowane zamki, zarówno mechaniczne jak i elektroniczne. Były też wykonane z materiału odpornego na uderzenia ciężkim narzędziem. Fachowcy z tej firmy przywieźli kasy i zamontowali je w pokoju szefa. Zostały one trwale przymocowane do podłogi, tak aby nikomu nie wpadło do głowy by je w całości wynieść. Szyfr do tych kas znał tylko szef i jego zastępca. Dzięki temu nasi klienci mogli być spokojni o swoje dane. Tajemnica nie mogła wyjść poza obręb naszego biura. Chyba że razem z podłogą.